Cisza Początku

Są chwile, gdy wchodzi się w nowy etap gwałtownie i nie jest się nigdy do końca gotowym. Poród. Ból i radość eksplodują.

Ale to nie cała prawda o narodzinach. Na szczęście można z drugiej strony powoli i po dobroci przejść do nowej jakości. Znaleźć czas na siebie, na nowe.

Łatwiej jest przyzwyczaić się do małego tobołeczka, który zajmuje się głównie spaniem, a w przerwach jedzeniem niż gdyby nagle “spadł” na rodziców ruchliwy roszczeniowy dwulatek.
Prawdziwym fenomenem jest nauka kontemplacji, której dostępują rodzice gdy już nowonarodzone dziecko z nimi jest.

Podobnie jak większość zjawisk, i to zjawisko można zagadać, obfotografować, być w stanie permanentnej egzaltacji i komunikacji z rodziną lub tweeterami. Niemniej jednak kiedyś i tak nastanie chwila uspokojenia. Ten niepowtarzalny moment wyciszenia jest udziałem każdego rodzica.

Moment odkrywania i milczenia. Zadziwienia.

Onieśmielającego, a z drugiej strony przychodzącego na człowieka naturalnie, jako kolej rzeczy, po tumulcie narodzin i związanego z nimi zamieszania.

Mama odkłada śpiące dziecko, wyłącza telefon i patrzy. Patrzy długo i z niedowierzaniem, a mimo to z niesłychanym spokojem przypominającym zdziwioną, mimowolną modlitwę.
Tata, po rozmowach z żoną, po odebraniu listy zakupów i sprawunków, przychodzi do szpitala i znajduje w swoich ruchach nieznaną dotąd delikatnośc, spowolnienie. Wpatruje się w nową mamę oraz śpiące dziecko.

Patrzy.

Patrzy długo i z jeszcze większym niedowierzaniem niż matka. W tej drzemiącej istocie jest jakaś część jego “ja”, jest coś wspólnego, a jednak inne przyoblekło ciałko. Tajemnica śpiąca jakby nic poza snem obecnie nie istniało.

Wielka połać spokoju, milczenia, ciszy-po-burzy. Coś się zmienia, coś się ukierunkowuje, coś uspokaja we wnętrzu. Coś drży, drga, cichnie.

Że oto ktoś, kto zmienił nasz świat, na kogo się czekało – jest.
Śpi i jeszcze go dobrze nie znamy.
Śpi, nieświadome zbyt wielu rzeczy.

Śpi, nie wiedząc, że prawdopodobnie zajdzie dalej od nas, przeżyje nas, nauczy się więcej niż my, pewnie nawet odprowadzi nas na miejsce spoczynku kiedyś, gdzieś.

1 Komentarz
  • Magdalena
    Wstawiony o 09:34h, 16 kwietnia Odpowiedz

    Dziękuję mojemu Tacie za zdjęcie które przyozdobiło ten wpis. 🙂

Napisz komentarz