Jak bardzo zanurzamy się w rzeczywistość domową?

Wyobraźmy sobie, że mamy możliwość oddelegowania wszystkich czynności typu gotowanie, sprzątanie, opieka nad dziećmi, zakupy. Ktoś może to zrobić za nas. Ile zdecydujemy się oddelegować? Pytanie jest podchwytliwe. Z jednej strony możemy być mocno zdeterminowani ekonomicznie i rodzinnie i nie mamy zbyt wiele pola manewru, tylko ciągniemy swój wózek ile sił w rękach i nogach. Ale jeśli mamy możliwości finansowe i chętnych do pomocy ludzi – możemy  oddelegować –  to ile naszego pola oddamy innym zależy w dużej mierze od naszych priorytetów.

Brutalna prawda jest taka, że jeśli oddelegujemy za dużo i za często to zaczynamy odrywać się od rzeczywistości i unosimy się w przestrzeni do której nie dochodzą echa codzienności (bardzo niebezpieczne). Życie toczy się na jakimś innym poziomie, w innym wymiarze. Dzieci wychowuje nam ktoś inny, mąż nie wie nawet, jak gotujemy itp., bałaganimy my, a sprzątanie bierze na siebie opłacna pani sprzątaczka. Albo druga skrajność: jeśli w ogóle nie pozwalamy sobie pomóc, to popadamy w samosizm i często w chroniczne zmęczenie, a potem w zakonserwowaną niechęć. Paradoksalnie trudno nas z tego kieratu wyrwać, mamy już nawet lęk przed wyjściem i zmianą porządku. Nad głową wieniec męczeństwa (nieco przedwcześnie).

  • Wyobraź sobie, że możesz pozwolić sobie finansowo na każdy rodzaj pomocy. Jakie czynności powierzysz innym? W jakim wymiarze? Tak, żeby było lżej, ale żeby to był jeszcze Twój dom?
  • Na ile możesz sobie pomóc sprzętem typu zmywarka, suszarka, mikrofala? Albo umieszczeniem sprzętu w kluczowym, wygodnym miejscu (nowy pojemnik na recycling, schowek na odkurzacz blisko salonu itp.)?
  • Czy masz kogoś zaufanego spoza rodziny, na kogo możesz poprosić o pomoc w sytuacjach wyjątkowych, a ta osoba może liczyć na ciebie w analogicznych sytuacjach? Wspaniała jest świadomość, że ktoś taki jest.
Brak komentarzy

Napisz komentarz