Jesteśmy niepowtarzalni

Otoczeni barwnym tłumem miejskim, patrząc w terminarze wypełnione terminami i spotkaniami, myślimy, że wspólnie, wraz z rówieśnikami, kolegami z pracy, krewnymi i znajomymi, zmierzamy w podobnym kierunku. Nasze zainteresowania bieżącą prasą i modą oraz nasza zajętość (na którą narzekamy sobie w czasie rozmów telefonicznych) to jakaś norma, coś co nas zlewa z sobą, zaciera między nami różnice. Czasami aż dławimy się myśląc, że jesteśmy jednymi z wielu. Czasami ma się wrażenie, że podobieństwo niechybnie poprowadzi cały nasz tłum ku podobnej dojrzałości i starości, którą przyjdzie nam przeżyć w podobnych okolicznościach.

Ileż jednak zakrętów możemy napotkać i wtedy zróżnicujemy się, zatrzymamy się nagle i skupimy na czymś, a inni będą nadal pędzili przed siebie. Może ktoś inny nagle się odłączy, pójdzie gdzie indziej, coś przewartościuje, otoczy się innym tłumem, obierze inne priorytety, terminarz wypełni spotkaniami z zupełnie innymi ludźmi i wokół zupełnie nietypowych  (z naszej obecnej perspektywy) spraw. Ktoś inny jeszcze odejdzie – na zawsze – tak zupełnie przedwcześnie. Rozejdą się drogi, nasza będzie wić się tutaj na dole, a druga sięgnie wieczności, wysoko nad nami.

Zróżnicujemy się zatem, i to prędzej niż nam się wydaje . Nie potrzeba będzie żadnych personalizacji, i tak będziemy zupełnie inni od siebie, bo już jesteśmy. Jesteśmy z gruntu tak od siebie odmienni, że mimo powtarzalności rutyn naszych codziennych i tak z roku na rok musimy oswajać coraz większe połacie samotności w myśleniu i działaniu. Nawet jeśli już tabuny ludzi przeszły przed nami podobną drogą, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Zawsze jednak to jest tylko nasza droga, tak jak jedyna jest życiowa szansa, by zaistnieć w określony (taki a nie inny) sposób wobec tych konkretnych ludzi z którymi przyszło nam żyć. Jestem taka niepowtarzalna, że nawet nie da się porozmawiać z nikim o wszystkich piętrach mojego życia, gdzie tyle pytań o rozwój, o kierunek, o wyważenie różnych spraw. A nawet jeśli ktoś praktycznie jest w podobnym miejscu, to zupełnie inna melodia gra w jego duszy, inaczej opowiada sobie świat, inne obrazy i myśli kołyszą go do snu.

Jesteśmy tak różni, że tatuaż jest zbędny, nie musimy się na siłę różnicować. Czasami zastanawiam się, jakim cudem mówimy jeszcze podobnym językiem, skoro te połacie niepowtarzalności  – i samotności – tak rozległe, coraz rozleglejsze z biegiem lat, w trudny dzień wręcz sięgają ażpo horyzont.

To tak jakbyśmy w miarę upływu lat i nabierania doświadczeń dostawali kolejne znaki wodne, dzięki którym nikt nas już nigdy nie podrobi.

Brak komentarzy

Napisz komentarz